Joe Jackson angielski muzyk, wokalista, producent i aranżer wziął na warsztat znane utwory z repertuaru wielkiego Duke Ellingtona zaproponował jednak swoje własne, niezwykle odważne, interpretacje.
Wiosenne piątkowe wieczory z Kometami – odcinek VII. Gdzieś umknęła mi ta płyta w muzycznych podsumowaniach 2011, nie wiem dlaczego. A na pewno zasługiwała na wzmiankę.
Wiosenne piątkowe wieczory z Kometami – odcinek VI. „Złoto Azteków” to pierwsza w dorobku zespołu płyta koncertowa, zbierająca nagrania zarejestrowane wiosną 2008 na trasie promującej album „Akcja V-1”. Zestaw siedemnastu utworów na żywo (oprócz przekroju przez dorobek Komet mamy tu także partyjny klasyk – „Warszawa i ja”) uzupełniono czterema nagraniami...
Wiosenne piątkowe wieczory z Kometami – odcinek V. „The Story Of Komety” ukazała się pierwotnie na rynku meksykańskim; zawierała godzinny wybór nagrań z obu pełnowymiarowych albumów i obu minialbumów zespołu, zaśpiewane w języku angielskim. Na polski rynek trafiło wydanie zawierające oryginalne, polskojęzyczne wersje nagrań.
Luminal" może i różni się od wcześniejszych dokonań Lesława i spółki, ale to bez wątpienia wciąż stare, dobre Komety. A to już jest gwarancją tego, że albumu będzie słuchać się przyjemnie.
Wiosenne piątkowe wieczory z Kometami – wieczór II. Lesław rozwija skrzydła. O ile (mini)album „Komety” był nawiązaniem do lat 50., czasów rockabilly i rock’n’rolla – wydana w roku 2005 „Via Ardiente” wyraźnie poszerza stylistyczną paletę Komet. Podstawowe założenia pozostały takie same – gitarowe brzmienia bez nadużywania wszelakich efektów, zwięzłe...
Wiosenne piątkowe wieczory z Kometami – wieczór I. Płyta debiutancka. Historia Komet zaczęła się w roku 2002. Początkowo był to drugi projekt dwóch muzyków warszawskiego zespołu Partia – gitarzysty i wokalisty Lesława i perkusisty Arkusa. Partia – to sam w sobie był zespół bardzo ciekawy. Zafascynowany muzyką lat 50. i współczesnym psychobilly (wiadomo...
Myślałem, że Mieszko o tym napisze, ale on ostatnio ma afazję twórczą (trudno powiedzieć, czy czuciową, czy ruchową) i wychodzi na to, że padło na mnie, bo raczej nie widzę nikogo w naszej firmie, kto miałby chęć się tym zająć.
Dużo bym dał, by przeżyć to znów" - pewnie to właśnie słowa "Wehikułu czasu" nucił sobie Lou Reed idąc ze starannie wypełnionym CV i butelczyną czystej do chłopaków z Metalliki, by ci chcieli z nim współpracować i jeszcze raz wywindować jego nazwisko na szczyty chwały.
Pięć nastolatek na scenie. Jak nam się to kojarzy? Bardzo przyjemnie. Bez względu na rodzaj skojarzeń. Pięć nastolatek na scenie muzycznej. A to jak nam się kojarzy? Groza. Dno i metr mułu.
The Horrors wydali album, z którym śmiało mogą się obnosić, jako ze swoim najwybitniejszym dziełem. A to osiągnięcie, biorąc pod uwagę fakt, że poprzednia płyta "Primary Colours" była wydawnictwem wyjątkowym.
Na nowy studyjny album Komet czekaliśmy cztery lata. Po tym czasie dostaliśmy pół godziny muzyki. Panowie nie są może królami wydajności, ale wciąż wiedzą jak nagrać rockową płytę, której słucha się wielokrotnie, za każdym razem od a do zet. Stanowią też złoty środek między mordowanymi przez rutynę dinozaurami i pretensjonalnymi juniorami.
Fifthy years/the death of a nation/Poverty for all/ but freedom's the exception/...the murder/the Torture/the Terror/the Famine/Fifty years under the communist regime" - 'Poverty for all'.
Po zakończeniu współpracy z Velvet Underground kariera Lou Reeda znalazła się na zakręcie. Po prawdzie w ogóle jej nie było, a sam artysta wylądował na etacie księgowego w firmie rachunkowej swojego ojca. Zespół nie wypalił, jakieś wymierne efekty jego działalności były wtedy praktycznie żadne, a Reed nie czekał nawet na ostateczny zgon projektu, opuszczając...
Ciekawe ilu z Was słyszało kiedykolwiek termin nintendocore, albo trancecore, albo już całkiem poważnie ilu z Was jest w stanie przyjąć 8-bitowe "klawisze" z hardcore'owym, bezlitosnym łojeniem? Lwia część czytelników Magazynu Gitarzysta zapewne nigdy nie miała do czynienia (obcowania) z samplami z gier typu Mario i innych z naszych lat dziecięcych...
Krytycy obwołali ich ojcami chrzestnymi sludge metalu, a giganci tacy jak Nirvana i Tool wymieniali ich wśród zespołów, które najsilniej wpłynęły na ich twórczość. Sami żartobliwie nazywają swoją muzykę "rodzinną rozrywką na nowym poziomie" i zwyczajnie mają to wszystko gdzieś.