Wiem, wiem... recenzja płyty sprzed sześciu lat może wyglądać mało poważnie, jednak wychodzę z założenia, że zawsze warto zwrócić uwagę na coś, co poniekąd przeszło bez echa, coś co tak faktycznie zasługuje na przypomnienie, bliższe poznanie. Nie inaczej jest w przypadku - jak na razie - ostatniego wydawnictwa amerykańskiej formacji SUSPYRE.