RP: Co pomyślałem po kilkukrotnym przesłuchaniu Modern Thrills? Pomyślałem: synth-pop ze wschodnią duszą o ponadprzeciętnej długości. Czyli niewiele. Trwa to ponad 55 minut, a przecież chyba każdy wie, że trzeba być Dam-Funkiem, Flaming Lips czy chłopakami z Sa-Ra żeby nagrywać obecnie długie albumy. Wynudziłem się trochę, mimo, że nawet "fajne", chyba...